Dziewczyna z tatuażem, Magdalena Zięba-Grodzka

 

Dziewczyna z tatuażem

 

Ukryte w tłach, obecne w motywach zdobiących sukienki i bluzki, wyeksponowane w postaci tatuażu. Agnieszka Nienartowicz tworzy precyzyjne repliki największych dzieł malarstwa europejskiego i umieszcza je w fotorealistycznych portretach kobiet.

Agnieszka Nienartowicz jest absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku i we Wrocławiu. Tworzy malarstwo, które można by nazwać wręcz akademickim, gdyby nie to, że na jej płótnach przenikają się rzeczywistości z różnych porządków – realizm bliski jest hiperrealizmowi i styl dawnego malarstwa, głównie renesansowego. Do tego Nienartowicz lubi mocne, ciemne tła, rozmyte cienie i światło zmiękczające kontury. Na niektórych jej pracach przypomina ono to z obrazów francuskiego tenebrysty, barokowego twórcy Georges’a de La Toura.

Jean Baudrillard, jeden z najbardziej znanych filozofów ponowoczesności, pisał, że zarówno zjawisko pop-artu, jak i hiperrealizmu stanowi nadmiar sztuki, a co za tym idzie – także nadmiar rzeczywistości, niemożliwej do pojęcia zmysłami. Jego zdaniem hiperrealizm to rodzaj symulacji, która wyolbrzymia rzeczywistość i wyostrza detale niedostrzegalne dla oka. Twórczość Nienartowicz można wpisać właśnie w tę definicję, ale tylko w pewnym stopniu.

Jej portrety ukazują kobiece twarze w sposób, w jaki nigdy nie zobaczylibyśmy ich w rzeczywistości ani na fotografii. Na skórze portretowanych widoczne są najdrobniejsze niedoskonałości i indywidualne cechy poszczególnych kobiet. Tym jednak, co je wyróżnia i (paradoksalnie) sprawia, że bliżej im do realności, są fragmenty obrazów znanych z albumów największych arcydzieł sztuki.

„Sąd Ostateczny” (stworzony między 1467 a 1471 rokiem) Hansa Memlinga, „Ogród rozkoszy ziemskich” (ok. 1500) Hieronima Boscha, „Głowa Meduzy” (1598) Caravaggia czy „Sąd Ostateczny” (1534 – 1541) z Kaplicy Sykstyńskiej autorstwa Michała Anioła. To tylko niektóre z dzieł, po które sięga Nienartowicz. Najbardziej zmysłowe i prawdopodobnie najbardziej obrazoburcze repliki artystka umieszcza na plecach namalowanych przez siebie kobiet.

To portrety przewrotne, w których przedmiotem zainteresowania nie jest twarz, ale pięknie upięte włosy, delikatny zarys profilu, smukła szyja i odsłonięte plecy. To właśnie na nich artystka umieszcza wypracowane reprodukcje – tatuaże z jednej strony niezwykle precyzyjnie oddające znane dzieła, a z drugiej zniekształcające je na potrzeby reprezentacji.

Historia tatuażu i jego społecznej percepcji w kulturze europejskiej związana jest z wieloma stereotypami. Margot Miffin w książce „Bodies of subversion” pisze, że w XIX wieku kobiety postrzegały tatuowanie swoich ciał jako akt emancypacji – uwolnienia się z jarzma gorsetu. Obecnie tatuaże weszły do mainstreamu i nierzadko stanowią część eleganckich sukien haute couture. Na obrazach Nienartowicz mają one w sobie jednak coś niepokojącego, może nawet grzesznego.

Być może jest to związane z połączeniem zmysłowości kobiecego ciała z religijną treścią reprodukowanych dzieł. A może to współczesne memento mori ubrane w płaszczyk wypracowanego realizmu. To obrazy metafory, które symulują rzeczywistość i czynią ją czymś więcej niż samą rzeczywistością.

 

Magdalena Zięba-Grodzka

LABEL Magazine, numer 44, wrzesień-październik 2020